"Przeglądając różne ciekawe przepisy w internecie kilka razy natknęłam się na cantucci zwane też cantuccini lub biscotti di Prato, czyli "biszkopty z Prato" to rodzaj włoskich ciasteczek pochodzących z Toskanii.
W końcu musiałam je wypróbować :) Są kruche i chrupiące dzięki dwukrotnemu pieczeniu, jak dla mnie przepyszne!"
Składniki na około 50 cantucci:
- 60 g masła, w temperaturze pokojowej
- 180 g drobnego cukru
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
- 1 łyżka świeżo otartej skórki cytrynowej (cytrynę wcześniej należy dobrze umyć i sparzyć wrzącą wodą)
- 3 jajka
- 335 g mąki pszennej (ponieważ nasze ciasto było zbyt lepkie użyliśmy dodatkowo 50 g mąki)
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
- 150 g bakalii drobno posiekanych (ja dałam daktyle, rodzynki i migdały)
Wykonanie:
Masło należy umieścić w misie miksera i utrzeć na puszystą masę. Następnie dodajemy cukier, ekstrakt, skórkę z cytryny i dalej ucieramy. Po paru minutach zaczynamy do masy dodawać jajka, jedno po drugim, ucierając po każdym dodaniu. Na końcu należy wmieszać mąkę, proszek do pieczenia, sodę i bakalie. Ciasto powinno być bardzo elastycznie i dobrze odchodzić od ręki, jeśli tak nie jest możecie dodać trochę mąki Tak przygotowane ciasto przykrywamy i wkładamy do lodówki na 1 godzinę.
Schłodzone ciasto dzielimy na dwie części. Z każdej formujemy wałek o długości około 30 cm, o szerokości około 5 cm i o wysokości około 2cm. Wałki układamy na blaszce oprószonej mąką i pieczemy w temperaturze 175ºC przez 15-20 minut (w czasie tego czasu ciasto powinno lekko stwardnieć). Następnie ciasto należy wyjąć i przestudzić przez 10 minut (nie wyłączamy piekarnika).
Po przestudzeniu wałki kroimy nożem z piłką na 1 cm kromeczki, na ukos. Układamy je na blaszce (poziomo) i podpiekamy, aż wyschną i zrobią się chrupiące (odwracając w połowie pieczenia na drugą stronę), przez około 15 minut w temperaturze 175ºC. Im dłużej będziecie trzymać cantucci w piekarniku, tym będą one twardsze.
Źródło: Cantucci
Uwielbiam te ciasteczka :)
OdpowiedzUsuńPyszne są, do kawy albo wina santo!Polecam też z żurawiną albo kasztanami.
OdpowiedzUsuńwyglądają... pachnąco:) Kocham kuchnię włoską, myślę, że te ciasteczka zapieczętowałyby to uczucie:)
OdpowiedzUsuńFajne są takie chrupiące ciasteczka
OdpowiedzUsuńUwielbiam cantucci! :D Są przepyszne i choć straszliwie twarde, wystarczy kubek kawy, kakao czy herbaty, żeby pożreć je ze smakiem. Cudne, a zdjęcie kuszące, aż nabrałam chęci, żeby je dzisiaj upiec...
OdpowiedzUsuństrasznie fajnie się je chrupie!
OdpowiedzUsuńTyle czasu już mnie przekonują, żebym je wreszcie upiekła;) wołają:'spróbuj, no spróbuuuuuuj!':) chyba w końcu im ulegnę... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJak zwykle pięknie i pysznie u Was:-)
OdpowiedzUsuńZnałam pod nazwą biscotti:) Bardzo lubię te chrupaski:) Pysznie wyglądają:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam siedzieć nad dobrą książką i maczać cantucci w herbatce z mlekiem. Zawsze jem kupne...myślę, że czas przekonać się i spróbować zrobić samej :)
OdpowiedzUsuńSą genialne!!! Idealnie kruche i chrupiące do popołudniowej kawy. Wspaniale smakują, rewelacyjnie pachną a moi znajomi proszą zawsze o małą paczuszkę na wynos.
OdpowiedzUsuńAnonimowy: Dziękujemy za pozytywną opinię :) Cieszymy się, że smakują Tobie i Twoim znajomym :D
OdpowiedzUsuń